W starostwie pracują nad regulaminem przyszłego jeziora
Powiat powołał zespół, który pracuje nad regulaminem Zbiornika Świnna Poręba/zdjęcie: Facebook Starosta Wadowicki Bartosz Kaliński.
W Starostwie Powiatowym w Wadowicach powołano zespół, który pracuje nad regulaminem Zbiornika Świnna Poręba. Na razie jeszcze nie wybrano oficjalnej nazwy tego jeziora ani nie ustalono czy będzie ono „strefą ciszy” a to najbardziej interesuje mieszkańców i turystów.
W Starostwie Powiatowym w Wadowicach powołano zespół, który pracuje nad regulaminem Zbiornika Świnna Poręba.
Pracujemy nad regulaminem korzystania z Zalew Świnna Poręba. Zagadnień i problemów do rozwiązania jest tyle, ile wody w jeziorze, ale #damyradę. O efektach naszej pracy poinformujemy niebawem – napisał na swoim Facebooku starosta wadowicki Bartosz Kaliński.
Co ciekawe, na razie jeszcze nie wybrano nazwy jeziora. Jak poinformował starosta, ostateczna decyzja należy do ministra MSWiA a póki co inicjatywę w sprawie nazwy jeziora przejęła gmina Mucharz. Mieszkańcy gmin, na których położony jest zbiornik raczej nie mają złudzeń i od lat promują nazwę Jezioro Mucharskie. Z kolei niektórzy uważają, że taka nazwa nic nikomu w Polsce czy na świecie nie mówi, za to Wadowice i św. Jan Paweł II są powszechnie znani. Nazwa Jezioro Wadowickie wydaje się im więc oczywista.
Dalej również nie wiadomo, czy jezioro będzie objęty „strefą ciszy” na którym nie będzie można używać silników motorowych, czy jednak motorowodniacy będą z niego mogli korzystać. Wszystko zależy od władz powiatu wadowickiego i suskiego.
Jak już informowaliśmy, 26 lipca ubiegłego roku była już premier rządu Beata Szydło hucznie otwarła budowany od 30 lat Zbiornik Świnna Poręba. W uroczystości towarzyszyli jej m.in. minister środowiska Jan Szyszko i starosta wadowicki Bartosz Kaliński.
Można powiedzieć, że to co nie udało się w ciągu 30 lat, udało się w niespełna dwa lata, kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość – przechwalała się chyba nieco na wyrost przy „otwarciu” premier Beata Szydło.
Jak się okazało, suchej nitki na otwarciu nie zostawili internauci. Zarówno w komentarzach na naszym portalu jak i w sieci słusznie zauważono, że skoro otwarto jezioro, dlaczego wciąż nie wolno się w nim kąpać czy pływać kajakami, pontonami i żaglówkami, bo na brzegach ciągle stoją tabliczki „TEREN BUDOWY. WSTĘP WZBRONIONY”. Brak również jakichkolwiek przystani czy miejsc wypoczynku a samo jezioro ma do dziś niewyczyszczone dno, zwłaszcza na odcinku od Zembrzyc do Dąbrówki, gdzie z wody wciąż wystają korony drzew.
Minęło kilka miesięcy i wiele się nie zmieniło. Miała być wielka atrakcja turystyczna Małopolski a na razie to wielkie śmietnisko, bo jak się okazuje, nie ma kto wód sztucznie powstałego akwenu posprzątać… Włodarze gmin na których znajduje się sztuczne jezioro od dawna alarmowali, że zbiornik mimo „otwarcia” nie jest gotowy, a w świat poszła informacja, że inwestycja jest zakończona.
Niedawno gminy Mucharz i Stryszów otrzymały dotacje na swoje projekty związane z zagospodarowaniem zbiornika. To ponad 10 milionów złotych przyznanych przez Zarząd Województwa Małopolskiego.